piątek, 24 października 2008

Post-krakowsko

No i po targach.

Kraków zobaczyłam jedynie na pocztówkach, chociaż go w szerz przejechałam dwa razy. Cóż - wyjazd służbowy. Targi Książki. Nuuuuda!

Spójrzmy na to z mojego punktu widzenia - wszak to mój blog i mogę na nim pisać co zechcę.

Od dawna nie wydaje się w Polsce niczego co by mnie zachwycało. Odłóżmy na bok cały dorobek księgarski w dziedzinie fantastyki, bo tego się nie czepiam. Odłóżmy literaturę światową - nadrabiamy. Polscy autorzy też sobie w zasadzie radzą z beletrystyką czy reportażem (tu jest najmocniejsza reprezentacja fachowców). Ale historyczna książka czy powieść ma się tragicznie. Po Sienkiewiczu i Jasienicy został nam Sapkowski (który historię tylko z nazwy uprawia), Komuda (którego raczej nie cenię) i... No właśnie. Kto? Nie ma wielkich następców Buncha czy Kraszewskiego. Od czasu do czasu polski profesor skrobnie coś popularnego (np. dla mojego wydawnictwa), ale nie mamy nawyku pisania książek dla mas. My - czyli historycy. Smutne...

Brak komentarzy: